Komentarze (0)
Dzieje Wolfa z Verigold
cz. IV
Powoli wracał do siebie, głowa bolała i nie potrafił skupić wzroku przez dłuższy czas na jednej rzeczy. Zęby a przynajmniej tak mu się zdawało, były nienaruszone ale pewności nie miał. Rozejrzał się po celi, wąska struga światła padała na środek podłogi po, którym biegały szczury i myszy. Jedyne co było czarniejsze od ścian tego „pokoju” to myśli Wolfa , gdy myślał co go czeka przy przesłuchaniu. Drzwi były solidne a okno zakratowane więc o ucieczce mowy nie było, mimo to Wolf oglądał ściany. Może gdzieś jest choć szczelina czy dziura? Jednak nic takiego nie znalazł, powoli przyzwyczaił się do swojego brudnego ale względnie spokojnego lokum gdy usłyszał kroki na korytarzu. Drzwi celi otworzyły się i Wolf zobaczył strażnika z pochodnią.
- Wstawaj złodzieju – uśmiech strażnika nie przepowiadał nic dobrego – Głuchyś?
Wolf pomału wstał i wyszedł z celi, ruszyli nisko sklepionym korytarzem. Szli dobre 10 minut gdy naglę strażnik otworzył drzwi i wepchnął go do jasno oświetlonego pomieszczenia.
- Witam witam ileż to już lat minęło – nieznajomy podał mu rękę – Drogi Wolfie, jak Ci leci?
- Jak widać świetnie – ich spojrzenia spotkały się – Kilt
- O pamiętasz też kim jestem! - starzec uśmiechnął się, ukazując dość pokaźny zasób zębów jak na swój wiek – a teraz do rzeczy, masz mój rubin?
- Mam, znaczy miałem – Wolf spojrzał Kiltowi prosto w oczy – ukradli mi go po drodze
- Zła odpowiedź – wyraz twarzy staruszka zmienił się w mgnieniu oka – bardzo nie dobrze
Kilt zamachnął się lagą i uderzył Wolfa w brzuch. Uderzał raz za razem aż pot zaczął spływać mu po czole.
- Dobrze a teraz jak już sobie odreagowałem, pora przejść do interesów – starzec poczekał aż Wolf wstanie i powoli zasiadł za biurkiem – posłuchaj jest jeszcze jeden taki klejnot, zainteresowany?
- Nie mam wyboru, więc zapewne tak – wydyszał obolały Wolf – jakie są warunki?
- Masz na tą misję miesiąc – Starzec rozwiązał Wolfa i podał mu chustę do otarcia krwi- jeśli się nie sprawdzisz zabijemy cię choćbyś ukrył się za morzem, jasne?
- Jasne, ekwipunek znajdę tam gdzie zwykle?
- Tak
- A co z moim towarzyszem? - Wolf mimowolnie pomyślał o komforcie celi i skrupulatności przesłuchań strażników
- Żyje i ci pomoże
- Dobrze w takim razie życz mi powodzenia – ich spojrzenia się spotkały lecz tym razem były bez emocji
- Powodzenia chłopcze
Wolf zabrał swoje rzeczy z kąta sali i wyszedł przez portal który zamigotał na czerwono. Starzec uśmiechnął się i usiadł przy stole z czarnym herbem z wieżą pośrodku.
********************************************************************************************************************************